Cezary Karpik, koszykarz Żubrów Abakus Okna Białystok: Na wstępie gratulacje dla drużyny z Katowic, ale tak samo gratulacje dla naszej drużyny, bo już byłem na kilku konferencjach w tym sezonie i nie raz powiedziałem, że ta drużyna zasługuje na to zwycięstwo. Bardzo nam przykro, że dopiero teraz przyszło, ale nie mamy wpływu na historię, więc skupiamy się na tym, co jest tu i teraz. Wygrywamy dzisiaj mecz i to się tylko liczy. O samym meczu. Nie możemy tak zaczynać spotkań, bo dzisiaj się udało, nazwijmy to troszkę tak na okrętkę, że się udało, bo to my tego dokonaliśmy, natomiast nie zawsze uda nam się wrócić z takiej dalekiej podróży, jak dzisiaj była. Przede wszystkim daliśmy drużynie z Katowic zdominować nas w pomalowanym, gdzie zdobyli 50 punktów, natomiast to, co cieszy, to w pierwszej połowie rozmawialiśmy z trenerem, że bardzo znacznie przegrywaliśmy zbiórkę. Tutaj finalnie przegraliśmy 34 do 37, więc ta druga połowa faktycznie w naszym wykonaniu była zdecydowanie lepsza i liczę na to, że to będzie dobry prognostyk na przyszłość, na to, żeby wygrywać kolejne mecze, bo my nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.
Ciąg dalszy będzie taki, że wracamy do pracy, wiemy co mamy robić, jesteśmy krótko z trenerem, jest nowy system, jest naprawdę tego bardzo dużo, natomiast mam nadzieję, że Państwo mogli dzisiaj zauważyć trochę inne Żubry, bardziej agresywne, bo tak chcemy grać, grające szybko i narzucające własne warunki gry. Przede wszystkim to było widać w drugiej połowie, więc co będzie dalej? Mam nadzieję, że będziemy wygrywać mecze, bo po to tu wszyscy jesteśmy.
Podsumowując ten rok - emocjonalny rollercoaster można na to nazwać, bo faktycznie te pierwsze półrocze były bardzo udane, wygrywaliśmy mecz za meczem, natomiast byliśmy ligę niżej i pamiętajmy o tym, że zrobiliśmy awans, nikt nie mówił, że będzie łatwo, natomiast jeśli chodzi o tę drugą część, było to ciężkie, bez wątpienia, bo naprawdę ciężko pracujemy, przychodzimy codziennie na halę, zostawiamy tutaj serducho i po prostu, jeżeli sportowiec ma ambicje, a większość ją ma, to wraca się do domu bardzo niezadowolony, na szczęście ja dzisiaj taki nie wrócę, bardzo się z tego cieszę, to co Pan powiedział nawiązując do tego, że to był ostatni mecz w tym roku w naszej hali, bardzo dziękuję kibicom, bo dzisiaj atmosfera była naprawdę niesamowita, ale wydaje mi się, że możecie zrobić coś więcej, także wpadajcie na następne mecze i czekamy na Was.
Kamil Piechucki, trener Żubrów Abakus Okna Białystok: Po pierwsze gratulacje dla Żubrów Białystok gratulacje dla kibiców, dla prezesa, sponsorów, którzy wspierają ten zespół i na ten moment się nie poddali, to jest naprawdę bardzo przyjemna sytuacja dzisiaj, być jakąś tam niewielką częścią Waszego, być może historycznego zwycięstwa w pierwszej lidze po wielu, wielu latach i bardzo fajnie jest w tym uczestniczyć, natomiast trzeba oddać czoła wszystkim tym, którzy przez te lata tutaj tu byli, tworzyli i w słabszym momencie, w którym był w tym sezonie się nie poddali. To jest wszystkich wygrana, bardzo super być częścią tego pierwszego zwycięzca w tym sezonie i tak jak Czarek powiedział, to jest pewne odgruzowanie mentalności na pewno zawodników, to jest dużo bardziej ważniejsze. Nie ma co ukrywać, jesteśmy na dole w tabeli, ale to może dać chłopakom ochotę do lepszej pracy. Jeżeli chodzi o Katowice, na pewno postawiły bardzo trudne warunki w pierwszej kwarcie meczu, nie mogliśmy sobie poradzić jednak z troszeczkę jeszcze większym sajzem i z atakowaniem naszej strefy, do tego trafiali jak z nut za trzy punkty, gdzie statystycznie można zobaczyć, że nie są takim zespołem, więc trzeba im oddać, że to dobrze robili, natomiast ja w drugiej połowie zastosowałem troszkę inną obronę, zaczęliśmy grać troszkę obroną strefową, zmniejszyliśmy skład, musieliśmy to, co już troszkę trenowaliśmy, dzisiaj spróbować użyć i zaryzykować. Kto nie ryzykuje, wiadomo jak to się może skończyć, natomiast tak jak powiedziałem, dla mnie jest najważniejsze, że jestem częścią małą tego pierwszego w tym sezonie zwycięstwa i historycznego po wielu, wielu latach. Ja myślę, już powiedziałem to kilka razy, tu warto robić koszykówkę, nie jesteśmy w stanie powiedzieć jak się ten sezon skończy, natomiast dzisiaj kibice i zawodnicy pokazali, że tu warto robić koszykówkę na dobrym poziomie i to może taki trochę apel, żebyśmy dalej wspierali tą społeczność.
Mecz jest już historią, możemy o nim poopowiadać, natomiast mamy jeden dzień odpoczynku, dwie dobre jednostki treningowe i chłopaki zasłużyli na dwa dni wolnego na święta i jedziemy do, z tego co się orientuję w tym momencie, lidera, który pokonał wczoraj Bydgoszcz i będziemy chcieli postawić dobre warunki. Jaki będzie wynik, nikt tego nie wie, natomiast my chcemy do każdego meczu profesjonalnie się przygotować. Jeszcze raz gratulacje dla wszystkich, którzy stworzyli nam możliwość wygrania tego pierwszego meczu, bo to tak naprawdę wszystkich zasługa.
Jeżeli chodzi o emocje, absolutnie ja jestem energetycznym człowiekiem. Dzisiaj było więcej emocji, oczywiście nie mam tak w pamięci, którą bandę kopnąłem. Z całym szacunkiem, przepraszam, właściciela. Mam nadzieję, że mu, jeżeli to jest coś ze sprzedażą, sprzedaż wzrośnie, no bo to jednak była wygrana więc oczywiście czasami emocje wygrywają, natomiast dalej staram się zareagować w jakimś momencie i też oczywiście pobudzić zespół. Zawodnicy wiedzą, że ja nie będę tutaj się przyglądał, nie będę pobłażliwie patrzył na zawodnika, obojętnie skąd on jest i jaki ma kontrakt i jak się nazywa. Będą ode mnie mieli prostą, czasami agresywną informację, że to mi się nie podoba albo to mi się podoba. Ja jestem z tym zespołem na dobre i na złe. Zawodnicy, mam nadzieję, to czują. A kiedy coś się zmieniło? Na pewno w szatni. Poczuliśmy, że wróciliśmy z dalekiej podróży w pierwszej połowie i powiedziałem panowie, to nie jest tak, że tutaj przyjechał zespół, który jest kilka razy od nas lepszy. Musimy na pewno przyspieszyć, musimy na pewno kilkarzędowych posiadań zatrzymać i zobaczyć, że możemy. No i tak rzeczywiście w drugiej połowie było, taktyczne rzeczy to może zostawię dla siebie, żeby nie mówić, niech się inni zastanawiają. Natomiast to wszystko zrobili chłopacy też sercem, ale to serce zaczęło się od pierwszego treningu, kiedy tutaj przyszedłem. Oni naprawdę chcą, naprawdę się starają, mamy jakieś swoje ograniczenia, ale to się zaczęło na pewno na treningach. Dzisiaj to zafunkcjonowało dopiero w drugiej połowie, niektóre rzeczy, lepsza gra jeden na jeden, lepsza obrona przeciwko liderom z Katowic i dzięki temu się cieszymy. Tak jak powiedziałem, ja sobie pójdę, obejrzę mecz na wideo i wyciągnę na pewno jakieś błędy, które będziemy chcieli poprawić, bo dzisiaj jeden mecz jest fajny, ale my nie chcemy skończyć na jednej wygranej i to jest najważniejsze.
Dzisiaj postawiłem na ludzi, którzy przyszli z nowymi kontraktami w pierwszej piątce. Na początku to nie wychodziło, w drugiej połowie natomiast już tak. To są zawodnicy sprowadzeni po to, żeby podnieść jakość, żeby pomóc zawodnikom, którzy często grali w drugich ligach więcej, żeby pomóc im wygrywać i dzisiaj nam się to udało. Tak, na pewno szukamy. Chcielibyśmy mieć kogoś jeszcze wysokiego. Rynek jest tak przebrany i tak zamknięty można powiedzieć, że ciężko coś zabrać. Mamy dwóch obcokrajowców. Na ten moment pozycja obcokrajowca jest zablokowana, więc tylko polskie paszporty i tylko ludzie, którzy chcą sercem walczyć do tego zespołu. Mam jakieś swoje przemyślenia. Pytam różnych ludzi. Naprawdę proponowaliśmy bardzo dobre pieniądze zawodnikom, żeby zrezygnowali, żeby przyszli tutaj grać i pomogli nam wygrywać. Natomiast pieniądze już nie wszystko teraz decydują. Mam jakieś pomysły, natomiast na ten moment nie ma żadnej odpowiedzi pozytywnej, że ktoś nam chce pomóc. Ci ludzie będą walczyć. Jeśli ktoś się dołączy, myślę, że go wkomponujemy i da wszystko od siebie.
Adam Skiba, koszykarz Miners Katowice: Gratulacje dla drużyny z Białegostoku. Fajnie, że w końcu wygrali, szkoda, że to z nami rozpoczęli tę serię. Co do meczu, nie wiem, może jesteśmy zbyt mało dojrzali, żeby grać w poważną koszykówkę, bo nie może tak być, że wygrywamy dwudziestoma w pierwszej kwarcie i przegrywamy dwunastoma cały mecz, także jest mi po prostu wstyd. Myślę, że każdemu z nas jest wstyd, szczególnie, że wiemy, jak ważny dla nas to był mecz. Znowu powtórzę się, nie chce mi się słuchać, że fajnie gramy, bo nie gramy. Jakbyśmy fajnie grali, to byśmy teraz nie walczyli z Żubrami o to, żeby zostać w lidze. Szkoda. Fajnie, że Żubry trochę otrzymały wiatr w żagle po nowych wzmocnieniach i to tyle ode mnie.
Chłopaki dają radę. Prezes Zaniewski sprawuje dobrą robotę, żeby wszyscy byli zadowoleni. Wiadomo, ciężkie zadanie przed nim, ale jak dowiaduję się od chłopaków, z którymi jestem cały czas w kontakcie, radzi sobie naprawdę nieźle. Wiadomo, łezka w oku się zakręciła, ale od pierwszego gwizdka już byłem z Katowicami, więc musiałem się odciąć i trochę napsuć krwi Żubrom.
Łukasz Szczypka, trener Miners Katowice: Jak zawsze zwycięzcom się gratuluję, więc gratuluję Żubrom. Dzisiaj pokazali, że po wzmocnieniach to jest całkiem inny zespół, już pierwszoligowy, więc ci, co mieli zagrać dobre zawody, koszykarze, którzy przyszli, wzmocnili ten zespół, więc zrobili swoją robotę. Jeszcze raz gratuluję. Co do nas, jak Adam powiedział, chyba nie jesteśmy zbytnio dojrzali jeszcze w niektórych momentach, żeby utrzymać 20 punktów przewagi, bo naprawdę umiejętności mamy fragmentami niemożliwe. Wyjść w tak krótkim czasie na takie prowadzenie i grać moim zdaniem perfekcyjną koszykówkę, a po jakimś czasie, muszę to nazwać wprost, gramy jak juniorzy i z tego się biorą nasze porażki.
Ciężka praca przed nami, żeby to wszystko okiełznać. Myślę, że o szczegółach nie chciałbym mówić, bo to, co jesteśmy umówieni zawsze z drużyną, że to, co jest w szatni, to zostaje w szatni. Padły mocne słowa. Musimy to wszyscy wziąć na klatę, zarówno trenerzy, jak i zawodnicy i pracować dalej. Tak jak w zeszłym roku pokazała liga, myślę, że do ostatnich kolejek to będzie zarówno walka o utrzymanie, jak i o play-offy, czy o awans do Ekstraklasy.
